niedziela, 28 lutego 2010

AKT - bez zbędnych słów

To moja ostatnio wykonana perełka :-)
Bardzo jestem zadowolony z tej sesji.
Siedziała mi w głowie od dłuższego czasu.
Do tego odpowiednie miejsce i odpowiednia modelka.












































piątek, 26 lutego 2010

POLSAT - włącz emocje

Marta ...

Moja druga żona ... hmm

Może raczej pierwsza ?



Tak, zdecydowanie pierwsza.

Choć nasz związek nie został skonsumowany, nadal w moim telefonie widnieje pod nazwą "Żona Marta".

haha





Ale do rzeczy ...









4 lutego 2006r.


Warszawa.


Autobus - garderoba stojący przed jednym z warszawskich centrów handlowych.








W pierwszej fazie make-up






(To taki fotoreportaż z przygotowań pani młodej przed ślubem)







































Stylizacja fryzury.



















Może nakrycie wierzchnie nie było nazbyt stosowne, ale niewątpliwie dawało Marcie poczucie ciepła i zabezpieczenia tej drogiej, wypożyczonej sukni ślubnej.








Pełno ludzi ...
świateł ...
bieganina ...
My czekamy.







Na monitorze stały kadr z widokiem na ruchome schody.











Ciężko to nazwać cateringiem, ale zważywszy na to, że zdjęcia zaczęliśmy kręcić koło 23:00 to wiadomo, że na noc aktorzy nie mogą się objadać :-)







Wspólna ślubna fotka :-)







A to zdjęcie warto zapamiętać.
W poniższym opowiadaniu dowiecie się dlaczego.









3 lutego 2006 r. przybyłem pociągiem Intercity na dworzec do Warszawy Centralnej.
Telefonicznie skontaktowała się ze mną dziewczyna, która oznajmiła, że czeka na mnie pod dworcem - takim, a takim samochodem.
Wsiadłem poznałem się z nią i pojechaliśmy do zakładu krawieckiego.
Tam zostawiła mnie podając adres hotelu, do którego mam pojechać po przymiarce i prosiła, żebym zabrał rachunek z taxi do późniejszego rozliczenia.
A potem ktoś się ze mną skontaktuje.
Fajnie.
Pani krawcowa, a może raczej projektantka mody męskiej - sam nie wiem - spytała mnie o moje wymiary.
Hello, skąd ja mam znać swoje wymiary, tak?
Pani oburzona powiedziała, że jako model raczej powinienem znać swoje wymiary.
"Model", fajnie co? :-)
Dawniej mówiono do mnie model, ale raczej w innym kontekście: "niezły z ciebie model". To tak jak: "niezłe z ciebie ziółko".
haha

Ale ok. Pani na fochu poprzykładała centymetr krawiecki tu i tam i włala.
Wybraliśmy ładne spodnie i czarny surdut, do tego koszulę i musznik. Po przeróbkach będzie do odebrania. Ale nie moja w tym głowa, ktoś się tym zajmie.
Podjechała taksówka, pan wszedł do salonu i zapytał o mnie.
Wsiadłem i pojechałem do Orbisu.
Wszedłem do recepcji i pytam o rezerwację na moje nazwisko.
- niestety nie mamy takiej rezerwacji - oznajmiła schludnie ubrana pani.
- to może na firmę, z której polecenia tu się znalazłem ...
- niestety - usłyszałem po raz drugi.
Zadzwoniłem więc do dziewczyny, która mnie odbierała z dworca i mówię w czym rzecz. Ona niestety jest tylko od garderoby i nie będzie mi w stanie pomóc. Mogę ewentualnie zapłacić za hotel, a oni mi później zwrócą kasę.
Niestety doba hotelowa wynosiła dużo więcej niż miałem wtedy w portfelu. haha
Na szczęście, ktoś się odezwał przez tel i kazał podać numer rezerwacji. Udało się.
Miałem czekać na kolejny kontakt. "Statek Matka" skontaktuje się ze mną w odpowiednim momencie.
Siadłem na dupie w hotelowym pokoju i czekałem.
Nigdzie nie mogłem wyjść, bo w każdym momencie mogli zadzwonić. Nadmienię, że w stolicy byłem koło 10:00 rano.
Otrzymałem telefon, że wieczorem mam taxą podjechać do jakiegoś centrum handlowego i oczywiście zabrać rachunek od kierowcy.
Kurcze, jakie tanie są taksówki w Warszawie.
Spotkałem się tam z dziewczyną od garderoby i poszliśmy do Gino Rossi wypożyczyć dla mnie buty.
Ciekawa informacja dla miłośników tej marki. Jest wielka szansa, że mogliście kupić buty za 400zł w salonie G.R.. w których biegałem przez całą noc po schodach. Fajnie co? Na szczęście ja dbam o higienę, więc bez obaw.
Później okazało się, że w dniu dzisiejszym nie będziemy kręcić zdjęć. Jutro skontaktuje się ze mną ktoś, kto będzie coś więcej wiedział a propos realizacji planu, p.t.: spot reklamowy.
Z racji tego, że mam sympatycznych przyjaciół w stolicy, umówiłem się na imprezę. Okazało się, że frendzia nie ma, ale jest jego żona - Monika. Ponieważ Monika pracowała wtedy w Antyradiu, miała wejściówkę na imprezę z zamkniętym gronie ludzi sławnych i mniej sławnych. Był tam wieczorek sushi, pokaz nowej kolekcji filmy "Nike" i jakieś kapele umilające czas. Później wróciliśmy do ich mieszkania i oglądaliśmy film ze Stefanem Seagalem :-)
(Jako jego wierni fani)
I tak oto, mimo możliwości spania w Orbisie, przespałem się z żoną mojego przyjaciela. Tzn, u nich w domu. Co prawda pod nieobecność męża, ale ...
A co ja się będę Wam tłumaczył :P
Rano wróciłem do hotelu na śniadanko i oczekiwania ciąg dalszy.
Cały kolejny dzień spędzony na niczym, choć zdawałem sobie sprawę z tego, ze moja Polsatowa żona musi mieszkać, a przynajmniej powinna w tym samym hotelu. Niestety poza tym, że ma na imię Marta i jest blondynką nic więcej nie wiedziałem.
Rozległ się telefon ...
"Statek Matka", jednak żyje! O godz. 22:00 ma podjechać taksówka pod hotel i zabierze mnie na plan filmowy. No tak, można było się spodziewać, że realizacja takiego spotu nastąpi w chwili, gdy sklep zostanie zamknięty, żebyśmy mieli swobodę ruchu na schodach :-)
Zabrałem niezbędne rzeczy i gdy wsiadałem do windy, zobaczyłem ją ...
pierwszy raz w życiu ...
była szczupła i miała zdecydowanie włosy koloru blond.
Weszliśmy razem do windy i wypaliłem:
- czy to Ty jesteś moją nową żoną?
Uśmiechnęła się ...
I tak już została do dzisiaj :-)
Mamy 4 letni staż i bezwstydnie całujemy się na oczach milionów Polaków całymi dniami. Co na to moja druga żona?
Musicie ją sami zapytać.



Dotarliśmy do wcześniej wspomnianego autobusu - garderoby, gdzie po makijażu i stylizacji włosów, odzialiśmy się w nasze ślubne stroje i na plan.
Tak naprawdę to nie były schody ruchome, tylko takie płaskie chodniki, platformy ruchome. Ale zapewniam was, że przy tylu dublach można się solidnie spocić w buty nawet od Gino Rosii. haha
Jedna z zabawnych historii na planie zdjęciowym. W pewnym momencie, jako element dodatkowy spotu, mieli schodami zjechać statyści, którzy mieli odgrywać chyba naszych gości ślubnych czy coś. My staliśmy oddaleni, przy sprzęcie reżysera. Wszyscy statyści chcieli za wszelką cenę dostrzec nas - odtwórców głównych ról. haha
Musielibyście widzieć ich twarze. One mówiły:
" Kto to jest? To ktoś znany? "
No ba. To ja i Marta, tak? Poznajecie nas? Hello? :-)
Więc mieliśmy ubaw z tej sytuacji.
Kolejną zabawną anegdotą z planu jest poniekąd to zdjęcie Marty z papierosem, o którym wcześniej wspomniałem. Otóż ... podszedłem do niej w przerwie między nagraniami i zażartowałem.
- nie pal papierosów, bo nie będę się dzisiaj z Tobą całował :-)
Nie pamiętam odpowiedzi Marty, raczej była w stylu - "chciałbyś" czy coś koło tego.
Wchodzimy na plan, a nie mieliśmy scenariusza do wglądu. O wszystkim nas informowali na bieżąco. Reżyser mówi:
- teraz gramy taką scenę, że jedziecie po schodach i się całujecie.
haha trzeba było zobaczyć Marty minę - bezcenna!
I te rozmowy między nami. że co to będzie, jak jej chłopak nas zobaczy w telewizji itd. Co ja mogłem powiedzieć, moja dziewczyna - a obecnie żona - tez miała to zobaczyć. Ale w końcu tak było w scenariuszu, tak? To nic nie znaczy, to tylko filmowy pocałunek.
Zapytałem tylko reżysera:
- czy mamy się całować z ... no wie pan ... z języczkiem czy bez?
Pan odpowiedział:
- całujcie się jak chcecie, byle wyglądało naturalnie.
Do tej pory na planie między nami były śmichy , hihy a tu nagle ...
- cisza na planie! Nikt nie wchodzi w kadr! Kręcimy! ...
- Kamera! ...
- Akcja!!
No i ruszyły schody do góry :-)
Trzeba było się całować. Dziwnie tak.
Potem dubel, jeszcze jeden, jeszcze jeden i jeszcze raz.
Ciężka praca być takim aktorem haha




Zdjęcia skończyliśmy rano , chyba koło 5:00. Więc sami rozumiecie, że trochę się nachodziliśmy, nacałowaliśmy i nanosiłem się Martę na rękach. Dobrze, że jej filigranowa postura była tu atutem.
Wsiedliśmy do taxy i co ? ...
kolejny żart z moich ust:
- teraz w hotelu nareszcie noc poślubna :-)

Niestety Marta jechała prosto na dworzec bo tak miała pociąg do domu. Ja wróciłem grzecznie do hotelu i po przebudzeniu byłem już słomianym wdowcem.
I nigdy jej już więcej na żywo nie widziałem :-(









Może teraz znając tę historię i wiedząc, że to ja i ona, nie będziecie przeklinać na czym świat stoi, gdy w TV Polsat kolejny raz przerwiemy Wam ulubiony film czy program :-)









Umowa podpisana do kwietnia 2014 roku :-)




POLSAT - WŁĄCZ EMOCJE
(kliknij tu)





W sumie mogłem nazwać dzisiejszy post:
"Para młoda ... niby nie znani ... a każdy ich zna"



To miłe być w telewizji częściej niż Tomasz Lis, a tak naprawdę częściej niż ktokolwiek inny :-)









To była ciekawa przygoda :-)










środa, 24 lutego 2010

Rocco Ancora. Warsztaty fotograficzne.

„Pasja i Profit” Mistrza Fotografii – Rocco Ancora w Polsce.
Tak wyglądały warsztaty fotograficzne z Rocco, na których byłem 16 czerwca 2009r., w Pałacu Prymasowskim w Warszawie.
Zapraszam na jego stronę:





Na warsztatach wiele się działo.
Nie będę się zagłębiał w detale.
Powiem tylko tak:
To niesamowite, gdy człowiek takiego formatu przyjeżdża dzielić się swoją wiedzą i umiejętnościami z innymi.
Nadmienię tylko, że za śmiesznie małe pieniądze.
Tak małe, że gdy fotograficy zaczęli się zbierać z umówionym miejscu to śmialiśmy się, że pewnie nas wyrolowali i nie będzie żadnych warsztatów.
A tu jednak ...
tak mile można się pomylić.
Po wykładach Rocco sam wykonywał zdjęcia 2 modelkom we wnętrzach Pałacu.







Rocco Ancora został nagrodzony prestiżową nagrodą Australijskiego Instytutu Profesjonalnej Fotografii (AIPP) "ślubny fotograf roku" trzy razy w ciągu czterech lat, w 2004, 2006 i 2007. Jest też często uwzględniany na liście wysoko nagrodzonych przez „Wedding and Portrait Photographers International” (WPPI). Dodatkowo w 2007 roku dostał nagrodę Ilford Trophy za najwyżej ocenione czarno-białe ujęcie w Australii.








Większość obserwowała, niektórzy cykali zdjęcia wraz z nim.
Było dość sporo chętnych.
Dało się jednak zrobić jakieś ujęcia z innego kąta niż Rocco.
Ja ustawiałem się celowo w innym miejscu.
Piękne dziewczyny i ładne wnętrza dały pożądany efekt.








Wskazówki dla modelki.




































































To są ujęcia z pokazu zdjęć Rocco.
Pierwsze zdjęcie to oryginał a kolejne to przeróbka w jego stylu.








Po warsztatach odwiedziłem frendzia i jego syna.
Zagadaliśmy chwilkę o starych karabinach i do domu.