piątek, 29 stycznia 2010

Mati :-)

Mati ...
mały model.
Pierwszy, z którym tak łatwo się współpracowało :-)
Od pierwszego do ostatniego ujęcia grzecznie i w miejscu.
Jak mama czy tata go posadzili, tak pozował do końca.









Zadowolony, uśmiechnięty, nie buntował się na zmianę garderoby ...
















A jak pozwolił sobie na założenie czapki i kaptura to stwierdziłem,
że to niemożliwe.
A jednak :-)





















Odbicie w lustrze ...
mam nadzieję, że od dzisiaj nie będzie spędzał godzin przed lustrem :-)







Mały kibic "Niebieskich".














Z mojej strony ...
kilka uderzeń lustra aparatu i kolejne tło, kolejne ubranka i kolejny pomysł.
Nie traciliśmy czasu na płacz, karmienie i utrzymywanie Mateuszka w centralnym punkcie fotograficznym.
Dlatego po 2 godzinach byliśmy już po sesji.







Na pocieszenie innych rodziców dodam, że Mati to ewenement w tej dziedzinie.
Każde inne dziecko zawsze płacze, zawsze jest głodne i zawsze traci zainteresowanie podczas sesji i często, choć posiada śliczny uśmiech, na zdjęciach go nie pokazuje.






Czy nie jest do zjedzenia?







Kosz wiklinowy znowu w akcji :-)
















































Ta mina została wypracowana przez mały upadek na plecy.
Mati sam już siedzi, choć czasem środek ciężkości ciała przenosi się do głowy i BAAMM!!
Trzeba trenować aikdio, wtedy balans ciała zostaje nie do ruszenia.
Zapraszam za 5 lat :-)
(haha dobra reklama w dobrym miejscu)





Była to druga sesja w nowym studio.
Było cieplutko i przyjemnie.
Ogrzewanie zdało egzamin.

1 komentarz:

  1. Jakie cudownie uśmiechnięte dziecko. Ujęcia świetne, widać, że kochasz to co robisz.

    OdpowiedzUsuń