Mati ...
mały model.
Pierwszy, z którym tak łatwo się współpracowało :-)
Od pierwszego do ostatniego ujęcia grzecznie i w miejscu.
Jak mama czy tata go posadzili, tak pozował do końca.
Zadowolony, uśmiechnięty, nie buntował się na zmianę garderoby ...
że to niemożliwe.
A jednak :-)
Odbicie w lustrze ...
mam nadzieję, że od dzisiaj nie będzie spędzał godzin przed lustrem :-)
Mały kibic "Niebieskich".
kilka uderzeń lustra aparatu i kolejne tło, kolejne ubranka i kolejny pomysł.
Nie traciliśmy czasu na płacz, karmienie i utrzymywanie Mateuszka w centralnym punkcie fotograficznym.
Dlatego po 2 godzinach byliśmy już po sesji.
Każde inne dziecko zawsze płacze, zawsze jest głodne i zawsze traci zainteresowanie podczas sesji i często, choć posiada śliczny uśmiech, na zdjęciach go nie pokazuje.
Czy nie jest do zjedzenia?
Jakie cudownie uśmiechnięte dziecko. Ujęcia świetne, widać, że kochasz to co robisz.
OdpowiedzUsuń